I Love Poland na podium RORC Caribbean 600!

Niecałe dwie doby to najlepszy czas z dotychczasowych startów I Love Poland w regatach na dystansie 600 mil morskich, a 3 miejsce w klasyfikacji IRC Overall to najlepszy wynik po zastosowaniu przeliczników od 3 lat!

Fot. Robert Hajduk / PFN

Karaibski klasyk wokół 11 wysp zwykle bywa frustrujący ze względu na nierówny wiatr po zawietrznych stronach mijanych brzegów, w szczególności przy Gwadalupie. Po raz kolejny, to właśnie miejsce okazało się kluczowym dla przebiegu i wyniku rywalizacji. Od momentu startu aż do tej wyspy załoga I Love Poland wręcz deptała po piętach amerykańskiemu jachtowi Pyewacket, prowadząc wszystkie klasyfikacje po przelicznikach, w tym IRC Overall. Kapitan Grzegorz Baranowski opowiada o momencie zatrzymania:

Nie mamy szczęścia do tej Gwadalupy. To miejsce jest jak wróżenie z fusów. W zeszłym roku się przygotowywaliśmy, w tym roku się przygotowywaliśmy, jak podejść, jak wyjść, ale w tym roku przyszło wyjątkowo dużo deszczowych chmur, które zaburzyły rotację wiatru przy wyspie i nie było go tam, gdzie powinien być. Trafiliśmy tam, gdzie chcieliśmy, ale nie przyszło to, na co liczyliśmy. Każda łódka przejechała Gwadalupę inaczej.

Podczas gdy załoga I Love Poland szukała wiatru, Pyewacket zwiększył przewagę i objął również prowadzenie w IRC Overall.

Od startu był wiatr, więc można było rozwinąć skrzydła i prędkość. Pyewacket był zdecydowanie szybszy, ale na początku blisko się go trzymaliśmy i w przelicznikach można było powalczyć – dodaje Grzegorz Baranowski. Zwycięzca Line Honours to zmodyfikowana jednostka Volvo Open 70 będącą własnością potomka Walta Disneya i którą zwiedził Mateusz Byrski:

Jest mocno przerobiony, ma wydłużony kil o 1,5 metra, maszt o 3 metry, bukszpryt o 1,5 metra, więc dzięki temu może nosić dużo większe żagle. Ma dołożone zbiorniki balastowe, po dwa z każdej burty. Nie obsługuje kabestanów za pomocą młynków, tylko wszystko dzieje się hydraulicznie i elektrycznie, co stanowi dużą różnicę przy obsłudze manewrów. Wybieranie i luzowanie lin to jest kwestia wciskania przycisku. Pyewacket jest po prostu szybszą jednostką. Dodatkowo ma też zrobiony system do odcinania glonów z kilu, czyli puszczona linę na kilu od dna do bulby, a na niej porusza się nóż, którym można przejechać góra – dół i odciąć sargasy, których, w tym roku jest wyjątkowo dużo.

Mateusz w ostatniej chwili musiał zrezygnować ze startu w regatach z powodu złamania podczas ostatniego treningu kości śródręcza. Funkcję pierwszego dziobowego objął Filip Pietrzak, który pomagał już na dziobie podczas wygranego RORC Transatlantic Race 2023, o czym jeszcze w styczniu opowiadał Mateusz:

Filip dużo nam pomagał i fajnie było z nim żeglować i od niego się uczyć. Dobrze poukładał nam pracę i wydaje mi się, że to ważne mieć taką właśnie osobę, która pokazuje ten profesjonalizm i zna odpowiedzi na większość nurtujących nas pytań.

Filip jest świadomy własnego doświadczenia, które ma okazję wnosić do załogi I Love Poland:

Żeglarstwo jest na tyle piękne, że nie ma jedynej dobrej drogi. Każdy z nas zdobywa doświadczenia na różnych jachtach. Baranek, Grzesiu, Kuba czy ja wynosimy doświadczenia z różnych jachtów i potrafimy to wdrożyć. Myślę, że siła ludzi dochodzących do projektu jest taka, że mamy właśnie dużo doświadczenia z jachtów zagranicznych, które możemy przekazać pozostałym członkom załogi.

Fot. Robert Hajduk / PFN

Tegoroczny RORC Caribbean 600 to swoiste podsumowanie roku na pozycji pitmana Borysa Michniewicza, o czym opowiada najmłodszy członek załogi i laureat Trofeum Duncan Munro-Kerr Youth Challenge: Pierwsze wrażenie jest takie, że było szybko, może częściowo przez to, że wcześniej płynęliśmy Atlantyk przez prawie 9 dni i nagle takie 2 doby to jest jak pstryknięcie palcami. Myślę, że nam jako załodze sprawnie poszedł ten wyścig. A oprócz błędów, które są zawsze, to wspólnie dobrze sobie poradziliśmy z całym wyścigiem. Dla mnie subiektywnie tegoroczna Caribbean 600 była dużo fajniejsza niż ubiegłoroczna. Jestem bardziej ogarnięty na tej łódce niż w ubiegłym roku, miałem więc trochę czystszą głowę. W ubiegłym roku ta 600-tka była moimi pierwszymi regatami na picie, drugimi regatami na tej łódce i drugim w ogóle na łódkach tego typu. Była więc straszna kumulacja tych nowości. Po roku jestem dużo bardziej oswojony z łódką i bardziej mi się wszystko podobało.

Filip już trzeci raz stawał na podium tych regat, ale pierwszy raz żeglował pod polską banderą i w polskim zespole, co jak podkreśla, dodatkowo cieszy. O samym wyścigu mówi, że jest dosyć przewidywalny:

W tym wyścigu, mimo że jest dużo roboty, to dużo wiemy na początku. Wiatry w tym rejonie są w 90% przewidywalne oprócz tej nieszczęsnej Gwadalupy. Nawigator zwykle mniej więcej wszystko wie i nam to ładnie prezentuje. Możemy bardzo dobrze antycypować te manewry. Różny bywa sposób wykonania, ale plan jest dużo szybszy, co pomaga. Z przedstartowej rozpiski prawie wszystko się sprawdziło, jedynie na dwóch kursach postawiliśmy inny niż zaplanowany żagiel, ponieważ kąty były trochę inne.

Czy w tak krótkim, niespełna 2-dobowym wyścigu trzeba spać? Sposoby na regenerację są różne i na pewno mają znaczenie.

Dobrze rozegraliśmy wyścig pod tym względem, że mimo wielu manewrów i konieczności przebywania przez dużą część czasu ma pokładzie, to udało się znaleźć moment na spanie i było go stosunkowo dużo, jak na tego rodzaju wyścig. Były chwile na odpoczynek i udało się trochę podespać, tu godzinę, tam dwie – opowiada Borys, a Filip zwraca uwagę na odżywianie: Można pochwalić dietetyka Grzegorza Prokopowicza, którego żywieniowe rozpiski doskonale nam się sprawdzają podczas wyścigów i niczego nie brakuje. Ja na przykład brak snu nadrabiałem jedzeniem. Przygotowaliśmy wachty, ale zmieniliśmy ten system, będąc bardziej elastycznym do poszczególnych etapów i to zadziałało dobrze. System zmian był wtedy, kiedy trzeba było wstać i robić manewry, więc potrafiliśmy wydłużyć niektóre wachty, a niektóre skracać i to pozwalało, by inni byli wypoczęcie. Ja zwykle pierwszej nocy mało sypiam, więc dopiero drugiej trochę spałem. W tak krótkim wyścigu nie ma potrzeby spać dużo, działa się mocno na adrenalinie i emocjach.

Fot. Robert Hajduk / PFN

Załoga I Love Poland ukończyła wyścig po 1 dobie, 23 godzinach, 46 minutach i 3 sekundach i została sklasyfikowana na miejscach:

2 – Line Honours (kolejność jachtów jednokadłubowych na mecie)

3 – IRC Overall (46 startujących jachtów)

2 – IRC Super Zero

2 – CSA Overall

2 – CSA 1

 

Załoga ILP żeglowała w składzie:

Grzegorz Baranowski – kapitan, sternik

Konrad Lipski – nawigator

Wiktor Kobryń – trymer grota / pitman

Bartosz Nowicki – trymer żagli przednich

Borys Michniewicz -pitman

Jakub Surowiec – trymer grota

Pacyfik Koseski – dziobowy

Adam Głogowski – trymer grota

Filip Pietrzak – dziobowy

Grzegorz Goździk – trymer grota / drugi sternik

Patryk Richter – trymer żagli przednich

Jakub Marciniak – trymer grota

Robert Hajduk – fotograf

Fot. Robert Hajduk / PFN

#Caribbean600 #ILP #PFN #ILovePoland #regatyILP #RORCRacing

poprzedni artykułnastępny artykuł