Podsumowanie regat Rolex Middle Sea Race 2021

Laureaci Programów Szkoleniowych fundamentem w pełni polskiej załogi I LOVE POLAND startującej w Rolex Middle Sea Race 2021 na Malcie.

Tegoroczne regaty dookoła Sycylii i kilku małych wysp na Morzu Śródziemnym, I LOVE POLAND ukończył na 7. miejscu w klasyfikacji IRC/Class1 oraz 7 w ORC/Class1. Polska jednostka jako czwarta w rywalizacji jachtów jednokadłubowych przekroczyła metę przy Malcie po 2 dobach 10 godzinach i 53 minutach. Z powodu trudnych warunków pogodowych z wyścigu wycofało się wiele jednostek, a komisja regatowa po raz pierwszy w historii skorzystała z możliwość przesunięcia linii mety z portu Marsamxett na Kanał Południowy Comino.

Kapitan Grzegorz Baranowski opisuje uciążliwości tych regat: „Wyścig był bardzo ciężki  przede wszystkim ze względu na wiatr, który był bardzo zmienny. 35 węzłów w piku, a później kompletne zero. Kwitliśmy bez wiatru na fali, patrząc, jak wszyscy nasi przeciwnicy nas doganiają i objeżdżają bokami. Było to bardzo deprymujące. Nie było szansy, by wydostać się szybko z tych kilku bezwietrznych dziur. Była to dobra szkoła cierpliwości. Na szczęście udało się wyjść z tych sytuacji i utrzymać minimum, które zakładaliśmy, czyli 4 łódka na Line Honours przed resztą jachtów Volvo”.

Szczególnie wyróżnieni przez kapitana zostali Katarzyna Ostrowska i Mateusz Byrski, laureaci tegorocznego Programu Szkoleniowego: „Sprawili się bardzo dobrze, można było na nich liczyć. Kasia i Mateusz, mimo że z najmniejszym doświadczeniem w załodze, pracowali jak za 2 – 3 osoby i byli zawsze pierwszymi osobami do pomocy”.

Katarzyna Ostrowska, dla której Rolex Middle Sea Race był już kolejnym startem w tym sezonie w załodze I LOVE POLAND, zdecydowanie zalicza go do najcięższego, w jakim płynęła:

„Na to się złożyło wiele elementów, a przede wszystkim bardzo zmienne warunki pogodowe. Było dużo podmian żagli, było słońce, deszcz i burze. Kilka razy stanęliśmy bez wiatru. Na metę płynęliśmy zupełnie po ciemku przy silnych podmuchach, w deszczu i pod wiatr. Pogoda nie była łatwa, wszyscy byliśmy mokrzy i zmęczeni”.

Mateusz Byrski nie ukrywa radości z docenienia: „Jesteśmy świeżakami w załodze, więc tym bardziej się cieszymy. Kapitan docenił to, że dajemy z siebie wszystko. Cały wyścig byliśmy zaangażowani na 100%, a może nawet na 110% i to pewnie spowodowało, że zostaliśmy wyróżnieni. Na pewno jest ciągle dużo do nauki i każde pływanie to jest coś nowego. Ten jacht ma tyle swoich smaczków, więc ciężko byłoby po jednym zgrupowaniu wszystko wiedzieć. Dużo się nauczyłem podczas samych regat. Były podmianki żagli i manewry w trudnych warunkach. Potrzebne było 100% zaangażowania, żeby nie popełnić żadnego błędu i żeby łódka płynęła jak najszybciej. Pod kątem nauki, to jedne z fajniejszych regat. Ale też jedne z trudniejszych, w jakich miałem okazję brać udział”.

Kasia również uważa, że od czasu wiosennych programów szkoleniowych poczyniła duże postępy: „W każdym tygodniu, po każdym treningu czy regatach czuję poprawę. Wiem doskonale co robić w czasie manewrów. Nie tylko rozumiem, co na mojej pozycji się dzieje, to również wiem co się dzieje dookoła, co jest bardzo ważne i ułatwia wykonywanie wszystkiego. Na początku nie było to możliwe, bo tych elementów było za dużo”.

Dla I LOVE POLAND wyścig trwał 2,5 doby i czasu na odpoczynek było niewiele, o czym opowiada Mateusz: „W tym wyścigu nawet mając wachtę pod pokładem, co chwila coś się działo i za dużo czasu do odpoczynku nie było. Każdą wolną chwilę staraliśmy się regenerować. Pod koniec mierzyliśmy się blisko ze stawką podobnych jachtów i cała załoga musiała być na balaście niezależnie, czy ktoś był zmęczony, czy nie. Większość była już prawie wyczerpana. Nie było zbyt dużo czasu na odpoczynek, stąd nasze zmęczenie prawie graniczne”.

To był ostatni start polskiej załogi I LOVE POLAND w tym sezonie, który obfitował w wiele zwycięstw i tytułów. Aktualnie jacht płynie do portugalskiego Cascais.

poprzedni artykułnastępny artykuł