Trudności, prędkości i frustracje – I Love Poland na regatach Aegean 600

Trasa regat Aegean 600, która liczyła 605 mil morskich, okazała się być niezwykle urozmaicona. Wiodła ona pomiędzy kilkudziesięcioma wyspami greckich Cyklad. Jednak żeglarze nie mieli czasu na podziwianie pięknych krajobrazów, ponieważ silny wiatr Meltemi, charakterystyczny dla tego regionu wiejący przez większość trasy, nie dawał im wytchnienia, a najpiękniejsze miejsca, jak na przykład santoryńską kalderę, załoga I Love Poland mijała akurat podczas nocy.


fot. Robert Hajduk / PFN

Tymon Sadowski podkreślił, że wyścig był bardzo trudny głównie ze względu na dużą ilość znaków, czyli wysp, które musieli omijać, co wiązało się z częstymi zmianami wiatru i żagli. W porównaniu do innych 600-setek, w których startował I Love Poland, Aegean 600 okazał się być najtrudniejszy. Liczba znaków, zmian wiatru i żagli stwarzała wiele wyzwań dla załogi. Często zdarzało się, że prognoza wiatru przewidywała 18 węzłów, a nagle siadało do zera. Pomiędzy wyspami ciśnienie rozkładało się w taki sposób, że w pewnych miejscach zupełnie brakowało wiatru. Było to frustrujące i wymagało nieustannej uwagi i szybkich reakcji. „Fajny wyścig z tego względu, że było ładnie, choć niestety te wszystkie najładniejsze miejsca mijaliśmy w nocy, więc niewiele było widać. A poza tym ciepła woda, dużo gazu i mieliśmy odcinek, kiedy rozpędziliśmy łódkę do 29 węzłów, choć nie wiadomo, czy tak naprawdę nie było tego więcej, bo tak strasznie woda chlapała, że zegarów nie było widać” – opowiada Tymon i dodaje, że atmosfera na jachcie była dobra, a wyścig był fajnym doświadczeniem.

Stanisław Bajerski już nie pierwszy raz dołączył do załogi, ale tym razem nastąpiło to niedługo po zwycięstwie Wind Whisper w The Ocean Race VO65 Sprint Cup, a Stan był członkiem załogi w pierwszym i siódmym etapie zakończonych niedawno w Genui regat. „Na świeżo przyjechałem na kolejny wyścig i dalej byłem w bojowym nastroju, dzięki temu myślę, że dużo wniosłem. Z tego względu, że do załogi I Love Poland dołączam tylko co jakiś czas, to mam szerszą perspektywę i widzę duże postępy. Ten jacht coraz szybciej pływa i coraz bardziej perfekcyjnie jest prowadzony. Nie ma fuszerki, jest pełen gaz i wszyscy dążą do celu, a załoga jest zgrana jak rodzina, co jest czymś fantastycznym przy tak dużym zespole. Nie dość, że jest wysoki poziom regatowy, to jeszcze atmosfera jest niesamowita. Świetnie było z nimi znowu popływać” – opowiada o ostatnich dniach i dodaje, że to było dobre żeglarstwo z dużymi prędkościami i ogromem wody na pokładzie.


fot. Robert Hajduk / PFN

Mikołaj Gielniak, uczestnik III edycji Programu Szkoleniowego, pierwszy raz wystartował w regatach na pokładzie I Love Poland, ale szybko odnalazł się w zespole. Podkreślił, że prędkości osiągane przez jacht były imponujące. „Szczerze mówiąc to tych prędkości oczekiwałem i miałem nadzieję, że poznam i zobaczę potencjał tej łódki, bo ona dopiero wtedy nabiera tego swojego charakteru. I to jest niesamowite przeżycie, bo zazwyczaj na innych łódkach, 20 węzłów to już jest taka prędkości graniczna i zaczyna się robić bardzo niebezpiecznie, niepewnie i wymagająco, a tutaj to właściwie można powiedzieć, że od 20 węzłów, jacht wchodzi na tory i zaczyna jechać. Nie da się łatwo opisać tego wrażenia, to jest coś niesamowitego w tej łódce i tego się nie zapomni”.

Po upływie 2 dób, 2 godzin, 27 minut i 45 sekund załoga I Love Poland we wtorek 11 lipca zakończyła wyścig przed świątynią Posejdona przy greckim Sounio. Faworyt regat, jacht Leopard 3 o długości 100 stóp, zwyciężył Line Honours, ustanawiając nowy rekord trasy – 45 godzin, 5 minut i 25 sekund.

I Love Poland zajął również 2. miejsce w grupie MAXI po zastosowaniu przeliczników uwzględniających różnice w wielkości jachtów i ożaglowania oraz 2. miejsce w klasyfikacji IRC Overall. W trzeciej edycji Aegean 600 rywalizowało łącznie 46 jachtów, w tym aż 9 jednostek MAXI.

Załoga I Love Poland prawie przez cały czas prowadziła obie klasyfikacje po przelicznikach, ale na ostatnim odcinku trasy między wyspą Kea a przylądkiem Sounio wiatr osłabł, by ostatecznie przestać wiać zupełnie. Ostatnia godzina była wyjątkowo frustrująca dla całej załogi, o czym opowiada Stanisław Bajerski: „Wszyscy się frustrowaliśmy, chcieliśmy już porządnie zjeść i zejść z tego skwaru. Staliśmy przez ostatnią godzinę, oglądaliśmy metę i się smażyliśmy na słońcu”.


fot. Robert Hajduk / PFN

Tymon ma podobne odczucia: „Ten koniec był frustrujący, bo kiedy płynąc na genakerze z dobrym ciśnieniem zobaczyliśmy już tą otwartą przestrzeń i metę, to wiatr się odwrócił w naszą stronę totalnie osłabł. W krótkim czasie zrobiliśmy chyba 6 podmianek żagli. Mam wrażenie, że to trwało długo i to było frustrujące, bo przez to przegraliśmy 1 miejsce w IRC” oraz dodaje w temacie przeliczników „Co w ogóle jest ciekawe, że w końcu były dobre warunki, by ta łódka zrobiła też dobry rezultat po przeliczeniu, co się rzadko zdarza. Muszą być bowiem odpowiednie kursy i odpowiednia siła wiatru, ta łódka nie jest projektowana do jazdy pod wiatr i jeżeli procentowo jest dużo halsów, to osiągnięcie wyniku po przeliczeniu jest trudne”.

Kapitan Grzegorz Baranowski w skrócie podsumowuje start w Aegean 600: „Bardzo ciekawy wyścig po przepięknej trasie. Z drugiej strony, gdy jest tyle wysp, to prognoza prognozą, a za każdym zakrętem czeka niespodzianka, przez co trasa jest wyjątkowo wymagająca. Przez większość wyścigu było bardzo szybko, było bardzo mokro i osiągnęliśmy nasz nowy rekord prędkości – 29 węzłów”.

Załoga I Love Poland wyścig Aegean 600 płynęła w składzie:

Grzegorz Baranowski – sternik, kapitan

Konrad Lipski – nawigator

Patryk Richter – trymer żagli przednich

Borys Michniewicz – pitman

Wiktor Kobryń – pitman

Mateusz Byrski – dziobowy

Jakub Surowiec – trymer grota

Jacek Wysocki – dziobowy

Adam Głogowski – trymer grota

Tymon Sadowski – trymer grota

Grzegorz Goździk – drugi sternik

Stanisław Bajerski – trymer żagli przednich

Mikołaj Gielniak – trymer żagli przednich

Robert Hajduk – fotograf


fot. Robert Hajduk / PFN

poprzedni artykułnastępny artykuł